Informacje


wtorek, 4 grudnia 2012

DŁUGO





Dzień jak wszystkie inne wyskoczył jak zając,
słońca promyk wysłał, wypogodził niebo.
W kalendarzu datę zmienił nie pytając,
dobrym się przedstawił – to tylko placebo.

Sam był niewyspany, tęsknił za wieczorem,
wskazówki zegara przesuwał leniwie.
Na planetę patrzył z niezmiennym uporem,
ludzi widział w pracy, a innych przy piwie.

Dusił się trucizną wyplutą z kominów,
zakrył oczy chmurą, by nie widzieć zgrozy.
Świat  na dole pełny krwiożerczych wympirów,
w pogoni za szczęściem krótkim jak bek kozy.

Dzień jak każdy inny, czas mu znowu odejść,
nie wie co zobaczy kiedy znowu wróci.
Takie ma marzenie, Bogu szybko donieść,
że widział planetę, gdzie nikt się nie smuci,

gdzie pokój panuje, beztroskie są dzieci,
natura nie ginie i głód pokonany.
Więc myśl taka straszna dziurę w mózgu wierci,
jak długo mu czekać na tak wielkie zmiany.